Prawie połowa Polaków uważa, że gdyby samochody elektryczne ładowały się krócej, mogłoby to ich zachęcić do zakupu auta na prąd. Jednocześnie ponad 70 proc. wybrałoby się samochodem elektrycznym w podróż międzymiastową, pomimo wydłużenia czasu podróży.
Znajomość tematyki związanej z samochodami elektrycznymi jest w Polsce niewielka, czego dowodzą badania przeprowadzone przez projekt badawczy InsightOut Lab*, którego partnerem jest Volkswagen. Niewielu Polaków wie choćby to, ile samochodów elektrycznych jeździ po Polsce. Aż jedna trzecia badanych (33 proc.) sądzi, że jest ich mniej niż tysiąc. Dobry przedział wskazuje tylko 22 proc. Polaków.
Z tej niewiedzy wynika wiele stereotypów związanych z samochodami elektrycznymi. W cyklu „Opinie kontra twarde dane” zestawiamy najpopularniejsze z nich z twardymi danymi. W drugiej części zajmujemy się czasem ładowania.
Co Polacy wiedzą o ładowaniu samochodów elektrycznych
Stan wiedzy Polaków na temat infrastruktury do ładowania samochodów elektrycznych nie jest doskonały. Co raczej oczywiste, właściciele aut na prąd wiedzą o niej znacznie więcej niż kierowcy na co dzień jeżdżący samochodami spalinowymi. Z raportu „Barometr nowej mobilności” przygotowanego przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych wynika, że co trzeci Polak wie, gdzie – w okolicy jego miejsca zamieszkania – znajduje się wolna ładowarka BEV. Odsetek odpowiedzi „wiem” jest znacznie mniejszy przy pytaniu o szybką ładowarkę i wynosi tylko 6 proc. Wyniki dla kierowców jeżdżących samochodami elektrycznymi wyniosły w kolejności 98 i 94 proc.
Wydaje się, że Polacy mają świadomość niedostatków w swojej wiedzy na temat infrastruktury do ładowania samochodów elektrycznych. PSPA poprosiło badanych, by oceniło jej stan w siedmiostopniowej skali, gdzie 1 oznacza „nic nie wiem na ten temat”, a 7 – „wiem praktycznie wszystko”. Ocenę od 1 do 3 wystawiło sobie aż 58 proc. Polaków. Kolejne 26 proc. wystawiło sobie 4, która przy tej skali oznacza niepewność co do stanu własnej wiedzy. 5, 6 i 7 wystawiło sobie tylko 16 proc. badanych.
Poziom wiedzy jest zatem daleki od ideału, a mimo to aż 90 proc. Polaków ocenia, że punktów ładowania jest zbyt mało, by móc swobodnie poruszać się samochodem elektrycznym – wynika z badania przeprowadzonego przez InsightOut Lab*.
Polacy akceptują dłuższe ładowanie w trasie
Wśród zachęt, które mogłyby skłonić Polaków do zakupu samochodu elektrycznego, 45 proc. Polaków wskazuje m.in. krótszy czas ładowania (dane PSPA). Częściej wskazywane są tylko większy zasięg i mniejsza cena. Długi czas ładowania jest zatem według Polaków jedną z największych wad aut na prąd.
Na tym tle interesująco prezentują się deklaracje dotyczące tego, czy Polacy zdecydowaliby się na podróż międzymiastową samochodem elektrycznym, zakładając, że mieliby dostęp do punktów szybkiego ładowania, a zasięg auta wynosiłby 200 km. Aż 73 proc. odpowiedziało, że zdecydowanie lub raczej tak. I to pomimo tego, że potencjalnie taka podróż zajęłaby więcej czasu ze względu na dłuższy czas ładowania względem tankowania. To spore zaskoczenie.
Podłącz i zapomnij
Warto jednak pamiętać, że w długie trasy większość Polaków jeździ rzadko. Trasę dłuższą niż 300 km 54 proc. z nich przejeżdża raz na kwartał lub jeszcze rzadziej. Kwestia długiego czasu ładowania jest dla nich szczególnie uciążliwa na co dzień – stąd tak duży odsetek odpowiedzi wskazujących na czas ładowania jako jedną z największych wad samochodów elektrycznych. Z czego to wynika?
Przede wszystkim z przyzwyczajeń. W Polsce jest ponad 7,8 tys. stacji benzynowych (dane Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego), a tankowanie trwa kilka minut. Z tego powodu Polacy tankują samochody, gdy poziom paliwa jest niski. Na stację benzynową można pojechać w każdej chwili, nie dezorganizując planu dnia. Sęk w tym, że z samochodem elektrycznym może być podobnie, ale pod pewnymi warunkami.
Po pierwsze, szybka ładowarka o mocy 100 kW w 30 minut ładuje akumulator Volkswagena ID.3 do poziomu, który zapewnia 290 km zasięgu. Nawet jeśli ten czas trzeba by było wydłużyć dwukrotnie ze względu na brak dostępu do ładowarki o takiej mocy, poświęcenie godziny raz w tygodniu na naładowanie samochodu nie jest wyjątkowo problematyczne (O TYM, SKĄD TE WYLICZENIA, PRZECZYTASZ TU: OPINIE KONTRA TWARDE DANE CZ.I: SAMOCHODY ELEKTRYCZNE MAJĄ MAŁY ZASIĘG). Szczególnie, że ładowarki najczęściej znajdują się w miejscach, w których i tak spędzamy sporo czasu (np. centra i galerie handlowe).
Po drugie, z samochodem elektrycznym jest jak z telefonem – podpina się go do gniazdka wtedy, kiedy jest taka możliwość. Bez względu na stan naładowania baterii. Wówczas sprawa długiego czasu ładowania schodzi na drugi plan – auto ładuje się wtedy, gdy kierowca wykonuje inne czynności. Wówczas nie musi jechać na stację tylko po to, by naładować swój samochód. Samochodu elektrycznego nie ładuje się wtedy, gdy komputer informuje o bardzo niskim stanie baterii. Ładuje się go na bieżąco, np. w domu (według Eurostat ponad połowa Polaków mieszka w domach). Wówczas można zapomnieć o długich postojach, a 15-minutowe „sesje” przy szybkich ładowarkach wystarczą, by na bieżąco uzupełniać spadający zasięg.
Nie ma wątpliwości, że ładowanie samochodu elektrycznego zajmuje znacznie więcej czasu niż tankowanie auta spalinowego. Jednak zmiana kilku nawyków może sprawić, że o ładowaniu będzie można właściwie zapomnieć. Po zmianie nawyków czas potrzebny na naładowanie samochodu elektrycznego nie stanie się krótszy, ale nie będzie już problemem.
*Badanie przeprowadzono na panelu Ariadna na ogólnopolskiej próbie 1065 osób w dniach 13-17 marca 2020 metodą CAWI.